
Powrót do beczki - Moja walka z SM - część VII
Gdy wstałem rano, naprawdę byłem głęboko przekonany, że skończyła się moja udręka. Czułem się nie najgorzej, miałem już zrobione badania, teraz tylko wizyta u neurologa i wykluczenie wszystkich chorób, o których istnieniu dowiedziałem się z Google, i można wracać do normalnego życia. Naprawdę czekałem na to z utęsknieniem.
Radiolog? Kto by tam potrzebował jego opinii!
Chciałbym jeszcze wspomnieć o jednej rzeczy... Gdybym robił badania normalnie, jak większość ludzi, którzy nie boją się wejść do tej beczki zwanej rezonansem, to razem z płytką z badania dostałbym od radiologa opis, z którego mógłbym już dużo wywnioskować. Niestety, w moim przypadku musiałem zadowolić się samą płytką.
Kolejna konsultacja u światowej sławy Dr. Google
Umówienie się do prywatnej kliniki neurologicznej nie stanowiło problemu. Wizytę udało mi się umówić na następny dzień. Punktualnie na umówioną godzinę 17:30… No dobra, byłem dwie godziny wcześniej, bo nie mogłem z nerwów wysiedzieć ani w pracy, ani w domu. Wszystkie czarne myśli wróciły. Godzinę przed wizytą byłem już niemal pewien, że mam zespół Devica, stwardnienie rozsiane, rdzeniowy zanik mięśni i wiele innych chorób, których nazw zapomniałem. Wszystko z Google pasowało wręcz idealnie.
Kolejna konsultacja u Neurologa
Dużo przed czasem zostałem przyjęty. Bardzo młoda pani neurolog poprosiła o opis od radiologa, którego niestety nie miałem. Muszę od razu przyznać, że ku mojemu zaskoczeniu wizyta przebiegała w niezwykle przyjemnej atmosferze. Gdy opowiedziałem o moich perypetiach związanych z klaustrofobią i o tym, że mam na płycie obraz z rezonansu niskopolowego, nastąpiło długie „hmmmmm” i pani neurolog stwierdziła, że poprosi na konsultację bardziej doświadczonego kolegę. Już wiedziałem, że będą kolejne schody i niestety się nie myliłem. Okazało się, że obraz jest niewyraźny i nie można jednoznacznie stwierdzić zmian demielinizacyjnych…
Chwila Słabości, Upadek Godności
Pierwszy raz byłem naprawdę załamany. Wróciłem do punktu wyjścia. Gdy wychodziłem z kliniki, schodząc po schodach, straciłem na ułamek sekundy siłę i czucie — sam nie wiem, co to było — w jednej nodze, tak jakby odjęło mi kontrolę nad mięśniem, i wywinąłem orła… Stres zrobił swoje. Gdy ludzie podbiegli, żeby mi pomóc, stres i niemoc przekształciły się w agresję.
Teraz, pisząc to, wiem, że osobom chorym można i trzeba dużo wybaczyć. Poznałem znaczenie powiedzenia, że „zdrowy chorego nie zrozumie”. Odpuszczę Wam szczegóły, jak się zachowałem, ale na całe szczęście zdążyłem wszystkich przeprosić.
Powrót do punktu wyjścia- wejścia w otchłań aparatu MRI
Gdy wsiadłem do auta i siedziałem bezczynnie, patrząc tępo przed siebie, podeszła neurolog, u której miałem wizytę, pytając, czy wszystko w porządku, i sugerując, żeby jak najszybciej zrobić rezonans. Dostałem nowe skierowanie z adnotacją „PILNE – PODEJRZENIE SM”. Następnego dnia wróciłem do szpitala ze standardowym rezonansem, na którym miałem pierwsze badanie zakończone, zanim jeszcze się zaczęło...
Narkoza – Sen O Rezonansie Bez Kluski w Gardle
Na moje nieszczęście pamiętano mnie bardzo dobrze, z czego akurat nie byłem zdziwiony. Chyba nie mają dużo przypadków, że dorosły facet boi się badania. Ku mojemu zdziwieniu- myliłem się! Takich „bohaterów” jak ja było wielu. Pani recepcjonistka stwierdziła, że gdybym tak szybko wtedy nie wyszedł, to by mi powiedziała, że można skorzystać z usług anestezjologa i uśpić się do badania… Myślałem wtedy, że mnie krew zaleje. Jak mogłem tego nie znaleźć?! Jak mogłem o tym nie wiedzieć?!?!
Dostałem namiary na anestezjologa, umówiłem się na kilka dni później, aż uzbiera się grupa pacjentów z klaustrofobią. Przyszedłem, dostałem tabletkę, później do żyły podawano mi środek usypiający. Miło i przyjemnie… Niewiele mogę napisać, bo niewiele pamiętam. Pamiętam tylko, że po badaniu dochodziłem do siebie ponad godzinę, jak po ciężkim kacu…
Pierwszy sensowny kac w moim życiu
Gdy wróciłem do domu, nie miałem siły kompletnie na nic. Gdy zasnąłem, to spałem ponad 12 godzin. Chyba wiedzieli, że jak się obudzę, to rozniosę to pomieszczenie do rezonansu, a sprzęt, z tego co się dowiedziałem, kosztuje grube miliony. Myślę, że pan doktor nie żałował mi tego specyfiku na sen... Kolejny pro-tip: nie należy też przyjeżdżać na takie badanie samemu, a na pewno nie prowadząc samochodu. Mnie nikt o tym nie poinformował, a może poinformował, kiedy nie słuchałem… Tak czy siak, byłem tak skołowany, że zadzwoniłem po kolegę, żeby przyjechał do szpitala po samochód, bo niestety nie miałem odwagi prowadzić.
Ostatnie Chwile Spokoju w Oczekiwaniu na Wyniki MRI
Wyniki miałem odebrać za 3 dni, czyli płytkę łącznie z opisem radiologicznym. Zadziwiające jest też to, że tylko jeden z wielu neurologów, których odwiedziłem, nie chciał opisu, tylko płytkę! Inni zawierzali w 100% opisowi, co było dla mnie niedorzeczne. Miałem ostatnie 3 dni spokoju — od dnia badania do odebrania wyników, bo później nastąpiły lata nieprzewidywalnych zdarzeń, w które teraz ciężko mi uwierzyć… ale to już następnym razem.
CDN. niebawem
Autor: Andy, CEO Biomelius LTD, któremu postawiona została diagnoza SM w 2017 r.